Pomiń zawartość →

Ciała niebieskie

W modzie cały czas coś się dzieje. W ten weekend oczy wszystkich zwrócone były w stronę Cannes – nie tylko ze względu na kreacje gwiazd filmowych (Cate Blanchett w Armanim!), ale i wielu celebrytów uczestniczących w imprezie Fashion For Relief. W zeszłym tygodniu najważniejsza była Ameryka – w Nowym Jorku odbywała się jubileuszowa, 70. gala MET. Wydarzenie, które z założenia ma zbierać pieniądze na muzealny Instytut Kostiumów, w praktyce jest jedną z najważniejszych imprez w amerykańskim show biznesie.

Motyw przewodni tegorocznej edycji wydarzenia skupiał się na związku mody z „katolicką wyobraźnią”, ponieważ otwierano właśnie wystawę „“Heavenly Bodies: Fashion and the Catholic Imagination”. I choć super byłoby napisać o stroju papieża – Rihanny, pięknym look’u Frnaces McDormand (od Valentino, kocham) czy lateksowej Solange, to zamiast recenzji stylisty dzisiejszy wpis znowu będzie nie tyle o samej modzie, co o jej sprzedaży. Bo handel pięknymi rzeczami czasami jest równie fascynujący jak suknie Moschino.

Bo czyż luksusowe produkty modowe nie są dziełami sztuki? I czy ich prezentacja na witrynach i manekinach nie jest czasem ciekawsza od pokazywania mody na niektórych nudzących się (i nudnych) celebrytkach? Nie odpowiadajcie. Spójrzcie za to na okna wystawowe Saks Avenue, poświęcone nowej ekspozycji w MET.

Źródło: Instagram Saks Fifth Avenue

Witryny powstały we współpracy z Vogue i prezentują odzież znajdującą się w archiwach prezentowanych projektantów. Powstawały kilka miesięcy (to trochę dłużej niż założenie na siebie małej czarnej sukienki, nawet jeśli jest ona od YSL), ponieważ szczegółowo zastanawiano się jak z szacunkiem pokazać rzeczywiste przenikanie się mody i katolicyzmu. Styl, który kojarzymy z kościołami i katedrami uwidacznia się w eterycznej witrynie Versace, barokowych odniesieniach Dolce&Gabbana czy kardynalskiej czerwieni Valentino.

I jeszcze oglądając okna Saks cały czas miałem pewną myśl. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, nie chcę być obrazoburczy. Ale sami się zastanówcie. Czy witryn nie można interpretować jako miejsca kultu? Wyznawana tu religia to konsumpcjonizm, moda i luksus są jak duch i świętość, eleganckie sklepy są jak kościoły, a tym same okna wystawowe stają się ołtarzem – spektaklem, gdzie (nie)zwykła sukienka zamienia się w coś nie tylko pożądanego, ale mającego przemienić kogoś, kto ją kupi w lepszego człowieka. No i manekiny – ciała niebieskie, ciała niebiańskie i ludzkie jednocześnie. Światła, plakaty i dekoracje jak freski, obrazy i figurki.

Pewnie nie był to zamiar projektujących te piękna aranżacje, ale przecież można je odczytać krytycznie i stając z boku, zadać sobie pytanie (niezależnie od tego czy jesteśmy wierzącymi czy ateistami): czy zbytnio nie uwierzyliśmy w modę, luksus i pieniądz? Czy rzeczywiście żakiet od Chanel otworzy naszą duszę na dobroć i piękno?

Opublikowano w BLOG BLOG VM

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *