Pomiń zawartość →

Śpiesz się powoli

Wszystko pędzi. Robimy kilka rzeczy naraz, zawsze się spieszymy, bo zawsze jest tyle do zrobienia, wciąż w biegu, aktywni, energiczni, nastawieni na nowości. Tak wygląda życie wielu z nas… żyjących w Warszawie. Wystarczy wsiąść w pociąg i przyjechać do Krakowa, tu wszystko jest jakieś spokojniejsze, spowite mgiełką smogu, ludzie są mniej pobudzeni („ocean wolnego czasu”, jak śpiewała Kora).

Oczywiście to stereotyp, jednak mocno pokazuje jak wygląda dwoistość naszego świata. Pośpiech i tęsknota za relaksem. Odpoczynek i myślenie o deadline’ach. I tak w kółko. Tak samo jest w świecie mody. Z jednej strony cały czas musi dziać się coś nowego, zaskakującego. Sprzedaż musi być szybka, impulsywna, na pełnych obrotach. Klienci zamiast czekać na to, by modele z pokazywanych pół roku wcześniej kolekcji pojawiły się w sklepach, mogą skorzystać z proponowanej przez wiele marek (np. Tommy Hilfiger, Burberry) strategii see now, buy now (zobacz teraz, kup teraz) – można nabyć najświeższe stylizacje wprost z wybiegu. Z drugiej strony pokazów jest jakby mniej – zamiast 8, a nawet 12 kolekcji rocznie, marki przygotowują 2, maksymalnie 4 (Gucci, Acne). Czyli jednak moda zwalnia?

Zredukowanie szybkości można zauważyć w wielu sklepach i handlu modą, zgodnie z polityką slow fashion. Ten ruch wykreowany ponad dekadę temu przez Kate Fletcher, skupiał się na odpowiedzialności i zrównoważonym rozwoju w przemyśle odzieżowym. Wyedukowani w tych kwestiach konsumenci mieli wybierać marki lokalne marki – fair trade, eko, bio, produkujące rzeczy wysokiej jakości – trwałe, na wiele sezonów, nie zaśmiecające środowiska. I rzeczywiście doczekaliśmy się właśnie takich świadomych klientów – w końcu rzesze ludzi są w stanie wydać więcej pieniędzy, gdy w kupowanym produkcie znajdują odzwierciedlenie bliskim im wartości (już trochę o tym wspominałem tu i tu).

Jak pokazać „wolną modę” w środowisku sklepowym? Można oczywiście użyć wielu plakatów i grafik z informacjami typu „bio-bawełna”, „wyprodukowane tuż za rogiem”, „dochód ze sprzedaży zasili…”, itp. Można również bardziej uwspółcześnić taki przekaz. Jednym ze sposobów jest odwołanie się do tradycji krawieckich (szewskich, rzemieślniczych – odpowiednie wybierz) i zamienienie części sklepu w warsztat, gdzie Klienci nie tylko widzą, jak rzeczy powstają, ale i mogą chociażby przynieść stare dżinsy do naprawy, przyszyć łaty, wymienić guziki.

Przykładów takich działań jest mnóstwo – weźmy pierwsze z  brzegu: Converse w Nowym Jorku, Lewis w Londynie, Patagonia w kilku miastach USA. Personalizacja produktu nie tylko wciąga konsumenta w zabawę i przygodę, ale i mocno wiąże go z marką, a pokazanie warsztatu i procesu produkcyjnego uwidacznia, że nie mamy nic do ukrycia. Zobrazowanie z kolei, że zniszczone rzeczy można zreperować to prosty przekaz: od zysku ważniejszy jest dla nas klient i środowisko.

Świat się zmienia, a wraz z nim moda, klienci, sprzedaż. I teraz właśnie nadszedł czas, by świadomie wybierać spowolnienie. Nie biegnij za nieuchwytnym. Wyluzuj. Zdążysz. Oddychaj. Wybierz jakość zamiast ilości. Śpiesz się powoli.

Opublikowano w BLOG BLOG VM TRENDY VM

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *