Pomiń zawartość →

WIĘCEJ NIŻ VM

Najczęściej, gdy prowadzę szkolenia, pierwszym poruszanym przeze mnie tematem jest definicja visual merchandisingu. Od razu okazuje się, że wszyscy wiedzą o co chodzi, a jednocześnie nikt nie potrafi o tym opowiedzieć. Czasem ktoś rzuci:”niemy sprzedawca”, czasem ktoś inny doda „wygląd witryn” i jeszcze kilka zdań o tym, że w sklepie ma być ładnie, czytelnie, przejrzyście.
Często wtedy ktoś przywołuje hipotetyczną historię o dwóch ekspedientkach tak pochłoniętych dwoma klientami, że nie są w stanie obsłużyć trzeciego. A ten trzeci biedny klient nie dość, że sam wszedł do sklepu, sam znalazł to, czego, potrzebował, to jeszcze sam to przymierzył no i prawie sam kupił. Tylko, hola, hola, „ten trzeci” nie zrobił tego sam. Na każdym etapie towarzyszł mu niewidoczny, cichy sprzedawca. VM właśnie. Czyli VM jest sprzedawcą. To wszystko?
Odpowiem w duchu tej opowieści. Kim jest VM? Jaką pracę wykonuje? Tą samą, co eskpedient?
Nie, ponieważ trzeba jeszcze uporządkować sklep, podzielić go na jasne i zrozumiałe sekcje. VM jest sprzątaczem, a jeśli ktoś czuje się urażony tym porównaniem, to można powiedzieć, że VM jest kimś tworzącym katalogi czy archiwa. Jeśli to porównanie wciąż wydaje się nazbyt abstarkcyjne i mało ciekawe – można przywołać dowolną postać układającą puzzle. Najważniejsze to włożyć coś we właściwe miejsce tak, by pasowało – położenie tej rzeczy musi być zrozumiałe i logiczne dla odbiorcy. Kostiumy kąpielowe obok kurtek to nie najwłaściwsze rozwiązanie. Z kolei t-shirty pasują do jeansów.
Nuda… Sprzedawca, pracownik archiwum? Może jednak VM robi coś kreatywnego? VM jest odpowiedzialny również za estetyczny odbiór sklepu i witryn. Jest dekoratorem. I stylistą – bo dobiera produkty, kolory, fasony. Ten aspekt „roboty vm’owej” jest najbliższy sercom większości szkolonych. Każdy adept VM’u wyobraża sobie, że będzie całymi dniami tylko ładnie ubierał manekiny, czy ładnie dobierał koszule do żakietów. Jednak to nie do końca prawda (pisałem o tym wcześniej – https://morethanvm.com/blog/bedac-mlodym-vm/ . I to wciąż za mało.
Chociaż VM jako sprzedawca i sprzątacz i esteta przypinający kwiatek do kożucha często wykonuje „pracę podstawową” (i „pracę u podstaw” jednocześnie) – to same te czynności nie sprawią, że odniesie on sukces. Zatem co robić więcej? Można zostać tłumaczem. W końcu współcześnie rozumiemy VM jako język komunikacji. VM’owiec jest pośrednikiem między klientem a marką. Musi mówić językiem klienta, a jednocześnie w swojej opowieści musi wyrażać istotę marki, DNA marki, dla której pracuje. Jeżeli Klienci marki są młodzieżowi (cokolwiek to znaczy :)), sklep musi być odbierany jako „młodzieżowy” właśnie. Równocześnie trzeba pamiętać, że jeśli sama marka określa się jako np. „nowoczesna”, to nowoczesność na witrynach i w sklepie powinna być czymś oczywistym. I tak dalej.
Tylko, że to nie koniec, bo ważny jest jeszcze sposób opowieści. VM to story teller – gawędziarz. Opowiada jakąś historię. Jest w niej wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Trzeba być dzisiaj gawędziarzem – bo bez emocjonalnego zaanagażowania klienta nie dotrzemy nigdzie. Nie pozyskamy go, nie stworzymy z nim więzi. Pójdzie do konkurencji umiejącej poruszyć jakiekolwiek struny w sercu kupującego.
Dalej możemy już tylko dodawać: VM musi być logistykiem, ekonomistą, psychologiem, socjologiem, filologiem, architektem wnętrz, specjalistą od programów graficznych i plików typu Exel, znającym prawo budowalne, teorie oddziaływania kolorów i czytającym najnowsze raporty dotyczące stanu świata. Dość dużo, jak na jednego człowieka. Za dużo.
Bo by być dobrym VM, oczywiście trzeba być i sprzedawcą i artystą i sprzątaczem i filologiem opowiadającym poruszające historie, ale trzeba być również kimś więcej. Być ciekawym świata, dostrzegać zmiany, a nawet je przewidywać. By być doskonałym VM’em trzeba wiedzieć więcej niż VM.

Opublikowano w BLOG

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *