Na to, czy coś kupimy wpływa wiele rzeczy. Na przykład cena produktu, jego wygląd, to, czy w ogóle uznajemy, że jest nam potrzebny i tym podobne oczywistości. Oczywistym jest również, że najchętniej kupujemy to, co inni już kupili. Bo chcemy mieć to samo, bo skoro coś się świetnie sprzedaje, to pewnie i nam się przyda. I tak dalej. Co tu dużo pisać – nasz umysł działa często w prostacki sposób.
Podobnie łatwo ulegamy wpływowi ocen innych ludzi. Kiedy mamy iść do knajpy, sprawdzamy ile ma gwiazdek na facebooku, trip advisorze czy Google; kiedy rezerwujemy nocleg, sprawdzamy średnią ocen użytkowników booking czy trivago. Ufamy takim recenzjom, a im więcej recenzji ma dana usługa czy rzecz, tym bardziej jest dla nas „prawdziwa”.
Badania pokazują, że właśnie takie sądy „zwykłych” ludzi mają i będą miały coraz większe znaczenie w procesach zakupowych. Nie powinno nikogo zatem zaskoczyć, że kilkanaście dni temu Amazon otworzył w Nowym Yorku sklep z produktami, które uzyskały w recenzjach użytkowników co najmniej cztery gwiazdki. Oprócz pozycji najwyżej ocenionych zebrano produkty najczęściej poszukiwane w danym momencie, nowe lub po prostu będące bestsellerami.
Miejsce ma ułatwić zakupy elektroniki, zabawek, książek i gier i sprawić, by klienci mogli nabyć te „najfajniejsze” bez potrzeby długotrwałych badań i analiz. Choć sam sklep nie jest zbyt piękny (kilka zdjęć możecie zobaczyć tu), to warto zauważyć ciekawe grupowanie produktów. Zamiast zwyczajowego rozdzielenia żelazek od suszarek mamy podział na np. „Najbardziej trendy rzeczy wg Nowojorczyków”, „Najczęściej na liście życzeń nowożeńców”, „ Najczęściej kupowane razem”, itp. Przy każdym eksponowanym towarze znajdują się elektroniczne metki podające nie tylko cenę regularną, cenę dla członków klubu lojalnościowego (Amazon Prime), ale i aktualny ranking i ilość osób, które zrecenzowały produkt.
Czy czterogwiazdkowy sklep Amazona zwiastuje rewolucję? Powoli – to tylko jedna lokalizacja, ale warto odnotować, że e-commercowy gigant szuka swojego miejsca również w świecie sklepów stacjonarnych (pamiętacie Amazon Go?). Czy to przyznanie się do tego, że by osiągnąć sukces, sprzedaż przez Internet potrzebuje również tej „tradycyjnej”? A może to tylko dowód na siłę i ekspansję amerykańskiej platformy zakupowej? Czas pokaże.
Póki co z pewnością można stwierdzić, że nowe pokazywanie produktów to odpowiedź na zapotrzebowanie klientów. Chyba każdy z nas musiał kiedyś zmierzyć się z problemami typu: jak wybrać następną książkę wartą przeczytania, co sprezentować przyjaciółce na 30’kę, albo która pralka jest najlepsza? I oto proszę: bez przeszukiwania nieskończonej ilości stron, możemy zawierzyć zdaniu innych. Ktoś zrobił już za nas wszystko – całą pracę, zatem można kupować bez stresu.
I jak oceniacie takie rozwiązanie? Ile mu dacie gwiazdek?
Komentarze