Pomiń zawartość →

Nie samym kolorem VM żyje

Chyba od początku mojej pracy w zawodzie visual merchandisera wszyscy próbowali mi uświadomić znaczenie właściwych i jedynie słusznych połączeń kolorystycznych. Mówili do mnie, że to kolor sprzedaje, że psychologia koloru jest mi niezbędna, bym był ekspertem w swojej dziedzinie. Ja natomiast wierzyłem, że każdy umie połączyć kolory i przecież widać, czy coś do siebie pasuje.

Oczywiście tak nie jest. I chodzi mi zarówno o mych nauczycieli wierzących, że wiedza na temat kolorów to najważniejsza tajemna mądrość vm’ów, jak i o moją ufność w potencjał innych.

Wciąż duża liczba marek decyduje się na ułożenie swoich salonów według określonych kolorystyk. Takie rozwiązanie wystawiennicze uznaje się za najbardziej klasyczne. Barwy są wtedy pierwszym postrzeganym przez klientów aspektem. Mają być one ważniejsze od ceny czy rozmiaru, a przede wszystkim być narzędziem w postrzeganiu sklepu jako inspirującego i estetycznego.

Przyporządkowanie towaru do danej kolorystyki sprawia, że prezentowany jest on w określonym miejscu. Same zestawienia kolorystyczne są budowane w oparciu o kilka zasad. Łączymy ze sobą 3 (w Krakowie czyt.: „czy”) kolory – zgodnie z teorią, że człowiek lepiej dostrzega i zapamiętuje zestawienia barw i jednocześnie postrzega coś jako chaotyczne, gdy barw jest więcej niż właśnie owe 3. Dalej – grupuje się na przykład kolory ciepłe i kolory zimne i (broń Boże!) nie miesza się ich, bo to przecież do siebie nie pasuje.

Należy jednak wspomnieć, że coś, co nazywamy harmonią chromatyczną (takie zestawienie barw, które nie drażni, które odbieramy jako „eleganckie”) zmienia się w zależności od gustu związanego z naszą kulturą, czy pokoleniem jakie prezentujemy. By znaleźć „bezpieczne” połączenie barw sięga się po nieśmiertelne koło kolorystyczne. Wystarczy nim się odpowiednio posłużyć, by odnaleźć właściwe połączenie. Polecane drogi do osiągnięcia harmonii to: pokazywanie obok siebie barw monochromatycznych (różnych odcieni tego samego koloru), barw przeciwstawnych (znajdujących się naprzeciwko siebie na kole kolorów), barw analogicznych (pokrewnych – znajdujących się obok siebie na kole kolorów), barw z „triady” (trzech kolorów znajdujących się w identycznych odległościach od siebie na kole barw), rozszczepionych barw przeciwstawnych (należy wybrać kolor i dwa, pomiędzy którymi znajduje się kolor przeciwstawny). Podobnie pasują do siebie barwy naturalne (biały, czarny, szary), które możemy prezentować we wszystkich wcześniejszych połączeniach.

Proste? Nie do końca, bo jeszcze możemy zadziałać kontrastem (a to również czasami jest pożądane), czy wprowadzić specjalnie jakąś dysharmonię. Kolory biały i czarny czasem liczymy do kolorystyk, a czasem nie i … jest jeszcze cała masa innych praktycznych rozwiązań obchodzących teorię 3 kolorów i harmonię chromatyczną.

Dlatego koło barw powinno być jedynie pomocą i wskazówką, a nie ostatecznym wskaźnikiem przy budowie ekspozycji. Jednak im jestem starszy, tym mocniej wierzę, że trzeba je znać i że praca z teorią jest dobrym punktem wyjścia. Że tego kroku nie można ominąć. Przecież trzeba znać reguły, by móc je łamać, a talent – zgodnie z moją ulubioną definicją – to sztuka omijania zasad.

Opublikowano w BLOG

Komentarze są zablokowane.