Pomiń zawartość →

Po co VM?

Było to tak. Poznałem na imprezie towarzyskiej młodą właścicielką nowego pięknego sklepu z biżuterią. W związku z tym, że witryny w owym butiku wyglądają bardzo dobrze – byłem przekonany, że albo sama zajmuje się wystawiennictwem w swoim salonie, albo korzysta z usług jakiejś firmy.  Postanowiłem skomplementować okna wystawowe. Po czym młoda przedsiębiorczyni mówi:

– No tak jakoś wyszło. Podpatrzyłam w internecie i trochę przerobiłam.

Zatem ja dalej:

– Świetny VM. Ma Pani wrodzony talent.

I ona wtedy:

– No VM, VM. Tyle się o tym słyszy, ale ja właściwie nie wiem po co jest ten VM. Po co ja nim mam się zajmować, czemu mam coś o tym wiedzieć? Żeby było ładnie? Nie rozumiem.

Nie wiem, jaką miałem wtedy minę – możecie sobie wyobrazić. Ja na blogu piszę o różnych szczegółowych rozwiązaniach, albo zastanawiam się, jak będzie wyglądać VM za 20 lat. Tymczasem okazuje się, że w branży są osoby, które nie wiedzą, czemu VM jest potrzebny.

No bo – po co ten cały VM? Przede wszystkim nie po to, by było ładnie. To pierwsza i najpoważniejsza zbrodnia w definiowaniu visual merchandisingu. Gdy ktoś mówi, lub co gorsza, reklamuje się, że sprawi by „twój sklep był piękny” – nie korzystajcie z jego usług, uciekajcie. To, że witryna musi być zaprojektowana w zgodzie z zasadami plastyki, kompozycji i łączenia kolorów, a wnętrze salonu ma być czyste, estetyczne, poukładane – to w ogóle baza do dalszych postępowań. Może porównanie będzie przerysowane, ale to tak, gdy chcesz się nauczyć jakiegoś europejskiego języka obcego i ktoś oferuje Ci – nauczę Cię alfabetu. Łał. Super. To przecież tylko początek drogi. Tak, alfabet to podstawa do budowania słów, zdań, wypowiedzi. Jednak tak oczywista, że nawet gdy mówimy o trudnej dla nas cyrylicy – w samej nauce języka stanowi tylko kilka pierwszych lekcji.

VM ma sprawić kilka rzeczy. Po pierwsze ma sprzedać. I w oczywisty sposób, korzystając z prostych narzędzi (np. pokaże coś na witrynie, bo właśnie owo „coś” chcę sprzedać) i tych bardziej wysublimowanych (np. owo „coś” położymy obok bestsellera, albo wykreujemy taką atmosferę, by ktoś kupił w moim sklepie, a nie u konkurencji, itd.,itp.)

Dalej: powinien komunikować markę – być w zgodzie z jej przesłaniem, polityką, opowieścią. Tak, by klient od razu wiedział, gdzie jest, co to za miejsce, co to za brand. VM musi również mówić językiem klienta – zatem jeżeli nasi Klienci wolą prostotę i minimalizm, to takimi środkami należy się posługiwać. Gdy natomiast nasz sklep sprzedaje produkty dla szalonych nastolatek, to warto sięgnąć po nietypowe rozwiązania – chociażby manekiny wiszące głową w dół na witrynie.

No i jeszcze VM tworzy doświadczenie zakupowe. To ten nowy VM – ten, którego musimy się jeszcze nauczyć, bo wciąż nie wiemy jak dokładnie, w stu procentach, ma owo doświadczanie – i w Polsce i na świecie –wyglądać.

Tak w bardzo dużym skrócie wyglądała nasza rozmowa (bardzo dużym. No i bardziej był to – szczerze pisząc – monolog :)).  Na koniec umówiliśmy się na konsultacje. Bo VM jest potrzebny każdemu sklepowi. Nawet temu najpiękniejszemu.

Opublikowano w BLOG

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *