Tak, tak, byłem zagranicą… Ach, jak to brzmi. Jak z lat 90’tych. Na szczęście dziś podróż do Londynu, to tak standardowa sprawa, że nie ma czym się chwalić.
I tak zamiast szczegółowych analiz i opowieści, gdzie to byłem i co widziałem (no dobra -muszę wspomnieć o mojej bytności na kilku wystawach np. na podsumowaniu 60’lecia twórczej aktywności Davida Hockney’a, czy na fenomenalnym From Selfie to Self-
Na co zwróciłem uwagę?
- na fenomenalne wykorzystanie naklejek na szybach. Wyglądają super estetycznie i wprowadzają dodatkowy efekt wow.
- na kaktusy, palmy, neony i kolory (te trendy widać też w oknach wystawowych w Polsce)
- na moje ukochane witryny świata – czyli Selfridge’a. Tematem pokazanym w oknach był dom – co sprawia, że jakieś miejsce nazywamy właśnie tym mianem?
- na chwalenie się kooperacjami
- na humorystyczne albo mocno abstrakcyjne witryny (ach, te lewitujące akcesoria w Hermes’ie)
- na kilka okien marek high fashion
- no i na wieloryba (widzicie go?)
Nie można ukryć, że wszystkie powyższe witryny są tymi, które opowiadają historię. Tymi, które wywołują emocje. Bo tylko oddziaływając na uczucia konsumenta, jesteśmy w stanie do niego dotrzeć.
I jeśli miałbym być szczery, to największych emocji nie dostarczyło mi oglądanie witryn, ale wizyta w zaaranżowanym w nowy sposób…Apple Store na Regent Street. I to dopiero jest opowieść. Bo w tym salonie przyszłość retail’u już nastąpiła. Nie, nie ma tam wieloryba. Ale jest nowy vm. I to dopiero jest opowieść.
No ale o tym innym razem. Póki co jeszcze raz pooglądam zdjęcia i pomyślę, jak można te wszystkie cuda przenieść na polski (uboższy?) grunt.
Komentarze