Pomiń zawartość →

Ranga rozmiaru

Czy w okresie wyprzedaży może dziać się coś ciekawego? Niespecjalnie. Najczęściej witryny robi się „po kosztach”, wykorzystuje stare plakaty – często to prosty napis „SALE” na czerwonym tle, a we wnętrzach króluje bardzo uproszczona aranżacja produktowa (zresztą pisałem o tym w dwóch świetnych tekstach – znajdziecie je tu i tu).

Idąc na wyprzedażowe zakupy, by upolować jakąś świetną okazję, wiemy mniej więcej czego się spodziewać. Tymczasem w trakcie moich ostatnich sprawunków w Zarze, odkryłem malutką zmianę. I stała się ona inspiracją do kilku przemyśleń na temat wystawiennictwa i sprzedawania mody.

Co się takiego „szalonego” wydarzyło?- zapytacie. Obawiam się, że nie zrobi to na Was wrażenia. Otóż wyprzedaż jak była, tak i tym razem jest ułożona asortymentowo. Dla wszystkich nie znających słownictwa branżowego tłumaczę: t-shirty są z t-shirtami, bluzy z bluzami, spodnie ze spodniami. Jest ściana tylko z koszulami. Nie ma zestawów. Proste, prawda?

Tyle tylko, że w ramach niektórych grup asortymentowych (spodni na przykład) w tym sezonie – i to jest ta nowość – wprowadzono dodatkowy podział na rozmiary. Czyli zamiast jednej ściany ze spodniami było ich kilka: „spodnie S-M”, „Spodnie L”, „Spodnie XL-XXL”. W sumie wydaje się to logiczne: w tak zorganizowanym sklepie Klient wie, co jest dla niego dostępne, łatwo się odnajduje, zakupy są jeszcze szybsze, nieprawdaż?

Hm…Nie byłbym taki pewny. Już się tłumaczę: aranżowanie produktów ze względu na rozmiary jest jak najbardziej słuszne, szczególnie w okresie SALE. Tyle że: po pierwsze klient musi znać swój rozmiar. I być idealnym średniakiem. Nie możesz być M/L, pomiędzy rozmiarami. Nie. Albo w lewo albo w prawo. Po drugie sama rozmiarówka musi być idealna. Każda M’ka musi mieć tyle samo w pasie. Każda. Tymczasem wiemy, że czasem mieścimy się w danej marce w M, a czasem nawet L jest za mała. I co teraz? Mam szukać spodni dla siebie w każdej z sekcji? To po co je tak rozdzielono?

Nie wiem. I to mnie tak zaintrygowało. Mogę tylko zgadywać, że ktoś zrobił analizy zachowań klientów w trakcie wyprzedaży i wynikło, że faceci nie umieją znaleźć, tego czego szukają? I to jest próba rozwiązania tego problemu?

Bo poszukiwania ożywienia klientów to nie tylko szeroko przeze mnie opisywane przekształcanie sklepów w showroomy, galerie sztuki czy salony gier. To również takie malutkie eksperymenty z aranżowaniem spodni w trakcie wyprzedaży. I obserwowanie jak taka „pierdółka” zmienia sprzedaż może być fascynujące.

Bo w XXI wieku nawet drobne zmiany mogą wpłynąć na klienta, jego zachowanie w sklepie, a w ostateczności na uzyskiwane wyniki. I dlatego to, czy ułożymy towar ze względu na jego kolor, cenę, grupę produktową, czy rozmiar jest tak bardzo istotne. Zanim zdecydujemy się, którą z wielu dostępnych opcji wybrać, powinniśmy zastanowić się, czy rzeczywiście ułatwimy/umilimy klientowi zakupy i czy całość aranżacji jest spójna i logiczna dla przeciętnego konsumenta.

Potem zostaje tylko sprawdzać, czy nasza decyzja powiększyła wysokość stosu banknotów w naszej kasie. Jeśli i to się udało, to odnieśliśmy sukces.

Czego i Wam życzę. I owocnych zakupów również.

Opublikowano w BLOG BLOG VM

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *