Początek roku to czas nowych postanowień – zrzucimy 10 kilo, będziemy jeść zdrowo, nie kupować zbędnych rzeczy, żadnego odkładania na później i w końcu napiszemy książkę, którą mamy w głowie od lat. Pierwsze tygodnie stycznia to również świetna okazja, by pomyśleć: „co dalej?”. Zaplanować coś, przygotować się na nieznane.
Tyle, że te „nieznane” może być całkiem przewidywalne. W handlu detalicznym z dość dużym prawdopodobieństwem da się przewidzieć, jakie zachowania i mody będą coraz powszechniejsze.
Przede wszystkim sklepy stacjonarne będą jak już pisałem (np. tu czy tu) powoli stawać się nie tyle miejscem handlu, co miejscem społecznym. „Empiryczna” strona retailu– ta część, która obejmuje odkrywanie nowych produktów i nawiązywanie kontaktów towarzyskich z innymi – będzie się rozwijać. Ludzie będą chodzić do sklepów stacjonarnych, nie dlatego, że chcą „kupować rzeczy”, ale dlatego, że chcą zdobyć doświadczenia, których nie znajdą nigdzie indziej.
W tym kontekście wszelkiego rodzaju działania, by udoskonalić tzw. „shopping experience” – czyli „przygodę” związaną z odwiedzeniem sklepu, będą wciąż w trendach. Przykładowe rozwiązania tego typu to chociażby stanowiska do personalizacji produktów, interkatywne panele, miejsca do grania w gry komputerowe, koncerty zespołów, sprzedawanie kawy w butikach czy lekcje gotowania w księgarniach i wiele, wiele innych niehandlowych aktywności. Takie „dziwy” będą pojawiać się w sklepach i zajmować coraz więcej miejsca – tego fizycznego i tego symbolicznego.
I dalej – selekcja sprzedawanych produktów stanie się jeszcze ważniejsza. Po rzeczy podstawowe, takie, które „musimy” kupić (czyli np. płyn do naczyń, basic’owe topy czy mleko) nie będziemy chodzić do sklepów. Kupimy je online. Szybko, tanio, bez uciążliwego szukania i tracenia czasu (stąd w e-handlu coraz popularniejsze są rozwiązania typu wyświetlanie sugestii „ponów ostatnie zamówienie”). Nudne, powtarzalne, „obowiązkowe” zakupy – tu najważniejsza będzie łatwość, szybkość, cena.
Natomiast w modzie, w handlu rzeczami droższymi i po prostu „jakimiś” na pierwszy plan będzie wychodził produkt – jego unikalność, „fajność”, czy „trendowość”. Klienci pójdą tam, gdzie znajdą wyjątkowe artykuły, zatem trzeba zadbać o jakość i unikatowość – nie tylko w wyglądzie sklepu, obsłudze klienta, ale i właśnie w selekcji oferowanych dóbr.
Nic nowego pod Słońcem? I tak i nie. Trend na „nie-tylko-handlowość” sklepów to coś, co już znamy z analiz i filmików promujących akcje typu „today at apple” (porównaj np. tu). Tyle, że teraz ma być on po prostu powszechniejszy. Sprawdzi się? Zobaczymy już za rok.
Thanks for sharing. I read many of your blog posts, cool, your blog is very good.
Your article helped me a lot, is there any more related content? Thanks!