Początek dzisiejszego wpisu będzie bardzo osobisty. Wybaczcie, ale czy blog nie jest czasem od tego, by napisać coś również o sobie? Otóż z wykształcenia jestem filozofem. Tak, mam na to papiery i to z porządnej, starej uczelni. I choć moja profesja nie wiąże się z ukończonymi studiami, to czasem ma wpływ na to, jak odbieram świat i na to jak jestem odbierany.
Do tej pory świetnie pamiętam, jak na kilku pierwszych „profesjonalnych” rozmowach kwalifikacyjnych musiałem tłumaczyć, że nadaję się do pracy VM’a, bo „nie bujam w obłokach”, ważna jest dla mnie praktyka (nie: obrzydła teoria) i umiem ekspresowo przebierać manekiny (wbrew powolności tak charakterystycznej dla myślących osób). Czy można się dziwić specjalistom od rekrutacji? Co niby miałby robić filozof w sklepie?
Otóż filozof w sklepie mógłby być natchnieniem. Serio. Nawet już tak się stało. Jedna, z moich ulubionych, marek – Gentle Monster zainspirowała się działalnością Fryderyka Nietzschego i stworzyła w Singapurze sklep odwołujący się do jego tekstu: „Tako rzecze Zaratustra”. Projektanci sięgnęli do trzech opisanych w dziele etapów stawania się wolnym człowiekiem: duchowego wysiłku („wielbłąd”, tu projektanci ustawili „rzeźbę” z ruchomymi garbami i kinetyczny motek oddające ruch i powtarzalność pracy) panowania nad sobą („lew” – w sklepie to strefa bez produktów, zacieniony pokój „do medytacji”) i ponownych narodzin, otwarcia się na twórczość i sztukę („dziecko” – tu architekci postawili na lalki symbolizujące wolność, a w tle ustawili półki z produktami).
Aha, jeśli nie znacie Gentle Monster – to brand sprzedający designerskie, hiper-nowoczesne okulary. I ta postępowość widoczna jest również w sklepach, wypełnionych niesamowitymi instalacjami. Salon w Chengdu w Chinach to odtworzenie postapokaliptycznego świata, podczas gdy sklep Sinsa w Seulu ma być zilustrowaniem praw entropii, a sklep w Los Angeles opowiada o „plonach”, co w mieście tak nie-rolniczym, robi ogromne wrażenie. Każdy „butik” jest inny, każdy jest „jakiś”.
Bo właśnie nie chodzi w tym wszystkim o jakąś super-erudycję, ale o przeżycie. Nie musimy znać dzieła Nietzschego, by „Gentle Monster” w Singapurze zdobił na nas wrażenie. Sklep jest przestrzenią komercyjną, ale jednocześnie dostarcza nam przeżyć estetycznych (a czasem nawet intelektualnych).
Butiki zamieniają się w galerie sztuki (pamiętacie?), pola do eksperymentów i opowieści nawet politycznych (o tym też już pisałem). I nikogo nie powinno to dziwić. Bo jeśli sklepy stacjonarne mają przetrwać w dobie e-commerce’u muszą być jakieś. I między innymi to robi filozof w sklepie – ratuje je przed bankructwem.
P.S. Filmiki i zdjęcie z Singapuru:
Źródło: Instagram
Źródło: Instagram
Źródło: Instagram
P.S.2.Wywiad z projektantami sklepu i jeszcze kilka zdjęć znajdziecie tu.
P.S. 3. Koniecznie zajrzyjcie na stronę marki, zakładki „shops” and „projects”. Podziękujecie mi innym razem.
Komentarze są zablokowane.