Czy lubicie żarty o blondynkach? Jeśli tak, bylibyście świetnymi handlowcami. Czemu? Bo dowcipy o jasnowłosych niewiastach opierają się na stereotypach – tak samo jak klasyczny visual merchandising.
Może kojarzycie jedną z moich ulubionych anegdot dotyczących sprzedaży? Kobiecie i mężczyźnie wyznaczono cel: kup parę jeansów w sklepie Gap. Oto jak wyglądała ich droga do realizacji zadania:
I pisząc szczerze, niezależnie, jak seksistowskie i ograniczone jest takie spojrzenie na zachowania konsumenckie, to wciąż ono obowiązuje w projektowaniu doświadczeń zakupowych dla poszczególnych płci.
Uznaje się, że to pozostałości po czasach mocno pierwotnych. Mężczyźni – jaskiniowcy wychodzili na łowy i mieli prostą misję: upolować pożywienie. Kobiety – jaskinowczynie, z kolei, parały się przede wszystkim zbieractwem, zatem przemierzały lasy i puszcze w poszukiwaniu idealnych jagód, grzybów i ziół.
I wciąż, odwołując się do „przedpotopowych” klisz, urządzamy sklepy i sprzedaż. Uznaje się, że panowie robią zakupy sami, szybko, nie lubią przeszkód – ani w ścieżce klienta, ani w postaci zbyt dużej ilości bodźców wzrokowych, kolorystycznych, zapachowych czy dźwiękowych. Sklepy z produktami dla facetów powinny przypominać ciemne jaskinie z szerokimi przejściami, nieskomplikowaną, cichą muzyką i łatwą w interpretowaniu wonią. Produkty pokazujemy w jasnych, łatwych do zrozumienia działach, są łatwo dostępne, nie ma żadnych misternych konstrukcji ze złożonych w nietypowy sposób ubrań.
Sprzedawcy mogą pomagać, a czasem nawet powinni (przy przymierzalniach), ale w obsłudze klienta powinni posługiwać się językiem technicznym, funkcjonalnym. Używać argumentów wręcz liczbowych – pomyślcie jak cudnie w uszach mężczyzny zabrzmi „egipska bawełna 100% two ply 145 gram”. Nawet jeśli nie będzie wiedział o co chodzi, nie przyzna się i kupi przekonany tak sensownymi argumentami.
Dalej – stereotypowi faceci nie potrafią tworzyć zestawów. Kupią dżinsy, ale, jeśli ich poprosić o to, by dobrali do nich pasujący t-shirt i kardigan, zgubią się bezpowrotnie w gęstwinie rozwiązań. Dlatego lubią i stosują gotowe rozwiązania (czyż nie ułatwia to życia?). Sprawdzają się sety, stylizowanie frontów, aranżowanie manekinów i popiersi. Kobieta patrząc na manekina ubranego w spodnie, koszulę, sweter i pasek, jest w stanie zauważyć, że ten pasek jest fajny, ale najlepszy byłby taki sam, tylko w innym odcieniu granatu. Jak już go kupi, to wie, że może miksować go z innymi spódnicami, sukienkami, itd. Mężczyzna kupi cały zestaw. I tak, jak go zobaczył, będzie go nosił. Podobno.
Stereotypów jest jeszcze więcej (szczególnie ciekawe są te dotyczące przymierzalni, ale mam wrażenie, że już o tym pisałem – o tu) i rozwiązań „tylko dla mężczyzn”, „tylko dla kobiet” można wymienić jeszcze wiele. Nie zrobię tego, a na koniec wpisu przygotowałem ciekawostkę: wynik badań dotyczących e-commerce. Otóż w komputerze i panie i panowie kupują prawie tak samo. W porównywalnym czasie, w podobny sposób, z pokrewną ścieżką klienta. Różnice nie są zbyt znaczne. Może więc za jakiś czas w końcu pozbędziemy się swoich prymitywizmów i uznamy, że nie tylko jesteśmy równi, ale i tacy sami?
P.S. A wiecie co robi blondynka w sklepie? To samo co, blondyn. Nieśmieszne? Ale za to jakie prawdziwe.
I don’t think the title of your article matches the content lol. Just kidding, mainly because I had some doubts after reading the article.