Czasem używamy pewnych słów przekonani, że wszyscy wszystko wiedzą. Od jakiegoś roku z każdego zakamarka mojego bloga wyskakują takie sformułowania jak: doświadczenie zakupowe (shopping experience), omnichannel, czy chociażby click and collect. I co tu dużo tłumaczyć – stosuje te wyrażenia, bo jestem przekonany, iż wszyscy wiedzą dokładnie, co mam na myśli.
Tymczasem to wcale nie jest takie oczywiste. Niedawno jeden z prezesów dużej spółki (nie będziemy wskazywać palcem) w swojej wypowiedzi pomylił omnichannel z multichannel’em, bo chwalił się tym pierwszym, a argumentował, że jego firma jest taka nowoczesna, bo oto wprowadziła sprzedaż on-line (nosz, szok, XXI wiek całą gębą), tyle, że oczywiście polityka cenowa, magazynowa i wygląd skrajnie się różnią w sklepie internetowym i stacjonarnych (a to podstawy omnichanelu). Oczywiście nikt nie śmiał owego prezesa wyprowadzać z błędu. Niech dalej sobie myli te dwa pojęcia i chwali się nowoczesnością. Po co sobie robić wrogów?
I po tym wydarzeniu przypomniał mi się filmik, który nakręciła redakcja Magazynu Euroshop (jeśli nie pamiętacie, co to jest Euroshop – koniecznie zajrzyjcie tu, albo tu). W prosty sposób pokazuje, jak mało „oczywistych” sformułowań jest zrozumiałych. Zobaczcie zresztą sami:
P.S. Zostawię Was z pytaniem – jak opowiadać o współczesnym handlu prosto, jasno, przystępnie? Macie jakieś pomysły? Wysłucham każdego (byle bym zrozumiał, o co chodzi).
Your point of view caught my eye and was very interesting. Thanks. I have a question for you. https://www.binance.com/bn/register?ref=UM6SMJM3
Thank you for your sharing. I am worried that I lack creative ideas. It is your article that makes me full of hope. Thank you. But, I have a question, can you help me?
Your point of view caught my eye and was very interesting. Thanks. I have a question for you. https://www.binance.com/sl/register?ref=PORL8W0Z